Kilkuset gdańszczan uczciło na ulicach miasta Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych. Główne uroczystości przy pomniku Polskiego Państwa Podziemnego i Armii Krajowej na Targu Rakowym poprzedziła msza święta w kościele pw. św. Brygidy. Ze świątyni uczestnicy manifestacji przemaszerowali pod mury Aresztu Śledczego na ul. Kurkowej 12. Pod tablicą „W hołdzie bohaterom drugiej konspiracji niepodległościowej na Pomorzu Gdańskim”, zapłonęły znicze. Pamięć niezłomnych, którzy za opór stawiany sowietyzacji Polski mieli na zawsze zniknąć z naszej historii, symbolizowały biało-czerwone kwiaty. Tu, w więzieniu na Kurkowej, za udział w niepodległościowym, antykomunistycznym podziemiu płacili najwyższą cenę. Jak podkreślał dziś pod pomnikiem Polskiego Państwa Podziemnego i Armii Krajowej Karol Nawrocki z gdańskiego oddziału IPN, było ich niemal 300 tys. W walce lub w więzieniach NKWD i UB zginęło kilkadziesiąt tysięcy żołnierzy wyklętych. - Wierzyli, że będzie III wojna światowa, która wypędzi bolszewików z Polski – przypominał kapitan Witold Dobrowolski ze Światowego Związku Żołnierzy AK. Apelował, aby pamięć o nich była utrwalana przez cały rok, a nie tylko w dniu ich święta. Kim byli żołnierze wyklęci i za co przelewali krew, mogliśmy dowiedzieć się dziś z ulotek rozdawanych na ulicach Gdańska i Gdyni przez wolontariuszy - uczniów trójmiejskich szkół i harcerzy ubranych w czarne koszulki z podobiznami sanitariuszki i łączniczki Danuty Siedzikówny „Inki” oraz Feliksa Selmanowicza „Zagończyka”, zastępcy dowódcy plutonu 5. Wileńskiej Brygady AK. Oboje zostali zamordowani 28 sierpnia 1946 r. w piwnicy gdańskiego więzienia. IPN poszukuje miejsca ich pochówku. Jak się przypuszcza, ciała „Inki” i „Zgończyka” mogły spocząć na gdańskim cmentarzu Garnizonowym. 01.03.2014 / fot. Krzysztof Mystkowski / KFP

dodaj do koszyka wszystkie wyświetlone zdjęcia