Słupszczanin Paweł Piotraschke w wielkim stylu wygrał 2. PZU Gdańsk Maraton. Najszybszy policjant wśród biegaczy i najlepszy biegacz wśród policjantów od niedzielnego południa legitymuje się rekordem gdańskiej trasy. Mimo przeciwności aury, czasem 2 godziny 36 minut i 15 sekund o ponad minutę poprawił osiągnięcie ubiegłorocznego zwycięzcy, Piotr Szpigla, żołnierza z Braniewa. - W pierwszej części dystansu trzymałem się czołówki. Na 29. kilometrze zaatakowałem i udało mi się wygrać. Mocno dzisiaj wiało. Warunki pogodowe nie sprzyjały dzisiaj biciu rekordów życiowych - mówił na mecie w hali AmberExpo zwycięzca i (jednak) nowy rekordzista trasy. Krzysztof Garbowski z Zantyra Sztum stracił do słupszczanina ponad trzy minuty (2:39:17). – Troszeczkę przeceniłem swoje możliwości. Ale za rok przyjadę i wygram – odgrażał się drugi zawodnik PZU Gdańsk Maratonu. Na trzecim miejscu finiszował gdańszczanin Antoni Grabowski (2:40:29). O podium walczył do samego końca. Długo biegł na 5-6 miejscu. - No, udało się. Taktyka miała tak wyglądać, ale w drugiej części zamierzałem jeszcze bardziej przyśpieszyć. Zwolniłem, ale nie na tyle, że nie dobiec na trzecim miejscu. Codziennie biegamy z wiatrem, więc jestem do takich warunków przyzwyczajony – komentował wydarzenia na trasie brązowy medalista. W rywalizacji pań podobnie jak przed rokiem równych sobie nie miała Ewa Huryń ze Szczecina. - Ja po prostu biegnę swoje, a dziewczyny się wyrywają. Nie wiem, na co liczą – mówiła na mecie zwyciężczyni. Szczecinianka przebiegła trasę w 3 godziny 1 minutę i 17 sekund, poprawiając swoje ubiegłoroczne osiągnięcie o blisko 2,5 minuty. Na drugim stopniu podium stanęła Anna Karolak ze Słupska, a na trzecim - Elżbieta Tuwalska ze Sztumu. Tuż za zwyciężczynią finiszował Adam Korol. - Poznałem, co to jest ściana w maratonie. W łódce takie ściany też miewałem. Siwy dym, nic nie widać – mówił na mecie zmęczony mistrz olimpijski we wioślarstwie. Były minister sportu szykował się do złamania „trójki”. Tym razem na pokonanie trasy potrzebował kilka minut więcej. Redakcja Kosycarz Foto Press wyglądała na mecie zawodnika z numerem 889. Reprezentujący nasze barwy Paweł Marcinko walczył o złamanie bariery 4 godzin i 30 minut. W ubiegłym roku na przeszkodzie stanął silny wiatr. Jak było tym razem? - 4 godziny 56 minut. Plan minimum został zrealizowany. W poprzednim, a zarazem moim pierwszym maratonie byłem na trasie ponad 5 godzin. Pogoda znowu dała się biegaczom we znaki. Po nawrotce na rondzie przy Galerii Zaspa zaczęło mocniej wiać. Trochę też popadało. Za to organizacja zawodów stała na bardzo wysokim poziomie. Chyba wszyscy uczestnicy powinni być z tego faktu zadowoleni – dzielił się wrażeniami z trasy nasz redakcyjny kolega. W 2. PZU Gdańsk Maratonie wystartowało 1609 biegaczy i biegaczek z ośmiu krajów. Wszystkim uczestnikom należały się podziw i medale. 15.05.2016 / fot. Mateusz Ochocki / KFP

dodaj do koszyka wszystkie wyświetlone zdjęcia