Gdańskie uroczystości upamiętniające Żołnierzy Niezłomnych miały w tym roku wyjątkowy charakter. Po raz pierwszy maszerowaliśmy w Defiladzie Pamięci - po raz pierwszy też gdańszczanie mogli pochylić głowy i złożyć kwiaty w miejscu, w którym 69 lat temu spoczęło ciało zamordowanej przez UB sanitariuszki i łączniczki AK Danuty Siedzikówny "Inki". Zginęła od strzału w głowę. Miała wówczas 18 lat. Jej niezłomność stała się symbolem wszystkich Żołnierzy Wyklętych zamordowanych przez komunistów na Pomorzu. Szczątki „Inki” odnalazł we wrześniu ub. roku na Cmentarzu Garnizonowym w Gdańsku zespół badaczy pracujących pod kierunkiem prof. Krzysztofa Szwagrzyka, pełnomocnika prezesa Instytutu Pamięci Narodowej. Leżały zaledwie 10 metrów o symbolicznego nagrobka Danuty Siedzikówny i Feliksa Selmanowicza „Zagończyka”. Na potwierdzenie tego faktu i wyniki testów DNA musieliśmy poczekać. Najbliżsi „Inki” dowiedzieli się o tym dzisiaj od prezydenta Bronisława Komorowskiego, podczas uroczystości zorganizowanej z okazji Narodowego Dnia Pamięci Żołnierzy Wyklętych. Wciąż nie wiadomo, czy odnalezione przed kilkoma miesiącami szczątki mężczyzny, który został pochowany obok „Inki”, należały do „Zagończyka”. Oboje zostali rozstrzelani 28 sierpnia 1946 r. w więzieniu na ul. Kurkowej. 01.03.2015 / fot. Mateusz Ochocki / KFP

dodaj do koszyka wszystkie wyświetlone zdjęcia