Podczas gdy w Paryżu los znowu przydzielał nam reprezentację Niemiec, na Stadionie Energa Gdańsk karty rozdawał Sebastian Mila, jeden z głównych bohaterów historycznego zwycięstwa odniesionego przed ponad rokiem przez kadrę Adama Nawałki nad aktualnymi mistrzami świata. Reprezentacyjny pomocnik wraca do dobrej formy. W sobotnim meczu z Wisłą Kraków kreował ofensywne poczynania biało-zielonych i asystował przy obu golach. Po jego zagraniu w 36 min. piłkę skierował głową do bramki Michał Mak. W 55 min. reprezentant Polski podawał do Macieja Makuszewskiego, a ten z 15. metra strzelił pod poprzeczkę. Lechia prowadzona przez „tymczasowego trenera” Dawida Banaczka, po dwóch zwycięstwach awansowała z 14. na 8. miejsce w tabeli ekstraklasy.
W protokole z sobotniego meczu nie zabraknie też wydarzeń z 72 min., kiedy sędzia przerwał mecz na kilkadziesiąt sekund. Grę uniemożliwiał dym unoszący się nad częścią boiska. Kibice biało-zielonych znowu odpalili race. Powtórka wyczynu sprzed dwóch tygodni może kosztować klub więcej niż 30 tys. zł. Kibicowską oprawę meczu stanowiły również flaga nawiązująca do rocznicy wprowadzenia stanu wojennego oraz banery, których widok nie mógł cieszyć oczu przedstawicieli „Gazety Wyborczej” i stacji TVN24.
LECHIA: Marić - Stolarski, Gerson, Janicki, Wawrzyniak - Borysiuk (86 min. Wojtkowiak), Kovacević, Makuszewski, Mila (75 min. Chrapek), Peszko - Mak (90 + 3 min. Haraslin). 12.12.2015 / fot. Mateusz Ochocki / KFP
dodaj
do koszyka wszystkie wyświetlone zdjęcia