Z hasłami „Nasze związki, nasza sprawa” i „Dobro wyboru, dobrem ogółu” ulicą Długą oraz Długim Targiem przeszła w niedzielę Manifa. Marsz firmowany przez Trójmiejską Akcję Kobiecą spotkał się z kontrmanifą środowisk skrajnie prawicowych: „Chłopak i dziewczyna - normalna rodzina”. Manifestacja kobiet, zwyczajowo nawiązująca do ich święta, miała w tym roku szersze tło. Była odniesieniem do debaty na temat związków partnerskich. Ponad stuosobowa grupa – w której uwadze obserwatorów nie mógł umknąć poseł Robert Biedroń („Demokracja będzie wtedy, gdy połową Sejmu będą kobiety”) - maszerowała przy dźwiękach samby w imię tolerancji i równouprawnienia. - Związki partnerskie to nie tylko kwestia dotycząca par homoseksualnych. Także i nieformalne heteroseksualne związki chciałyby móc skorzystać z tego rozwiązania – przekonywały aktywistki z Trójmiejskiej Akcji Kobiecej. Nie podoba im się to, że debata publiczna na temat związków partnerskich została ucięta właśnie tutaj, w Gdańsku. W niedzielę niosły tablicę z hasłem "Lechu, przeskocz swój mentalny mur!". Od kontrmanifestantów oddzielał je kordon policji. Spodziewając się ataków niezrozumienia poprosiły o dodatkową opiekę. Pod Neptunem zebrali się przedstawiciele Obozu Narodowo-Radykalnego i Młodzieży Wszechpolskiej, by celować w zagłuszaniu pochodu zmierzającego w stronę Ratusza. Było więc dyżurne "Lesby i geje, cała Polska z was się śmieje!", a na specjalną słowną wiązankę mógł liczyć poseł Biedroń. W reagowaniu na wulgaryzmy pozostał osamotniony, więc będzie starał się wyjaśnić, w jakiej roli występowali w niedzielę policjanci. 10.03.2013 / fot. Krzysztof Mystkowski / KFP

dodaj do koszyka wszystkie wyświetlone zdjęcia