22 osoby odniosły obrażenia, 16 trafiło do szpitala. Padły ofiarą kierowcy, który w sobotnią noc szalał na sopockim deptaku. Kilka minut po godz. 23 32-letni mieszkaniec Redy wjechał rozpędzoną hondą civic w tłum turystów spacerujących na molo. Auto poruszało się zygzakiem utrudniając ludziom ucieczkę. - Do potrąceń doszło na ul. Bohaterów Monte Cassino oraz na Placu Przyjaciół Sopotu. Mężczyzna przejechał Monciakiem, wjechał na drewniany fragment mola, po czym zawrócił (…) Na wysokości ul. Królowej Jadwigi został złapany przez świadków zdarzenia i przekazany w ręce policjantów. Szaleńczy rajd trwał ok. 7 minut. Kierowca był trzeźwy, ale wiele wskazuje na to, że działał pod wpływem środków odurzających - wyjaśnia sierż. szt. Karina Kamińska, oficer prasowy Komendy Miejskiej Policji w Sopocie. - W niedzielę sprawca zostanie przesłuchany. Nasi funkcjonariusze rozmawiali ze świadkami zdarzenia, zabezpieczymy również nagrania z monitoringu. To wszystko pozwoli nam wyjaśnić sprawę – dodaje rzeczniczka KMP. 16 poszkodowanych trafiło szpitalu. Stan trojga osób, które doznały urazów twarzoczaszki i złamania kończyn, lekarze określają jako dość poważny. - Ich życie nie jest zagrożone – mówi asp. Wiesław Obłoński z Wojewódzkiego Stanowiska Koordynacji Ratownictwa. - Jeśli idzie o innych poszkodowanych, to możemy mówić o powierzchownych obrażeniach – wyjaśnia Mariusz Pona, lekarz naczelny SOR w szpitalu Copernicus. Szalonemu kierowcy za spowodowanie katastrofy w ruchu lądowym grozi do 10 lat więzienia. Nie wiadomo jednak, czy usłyszy taki zarzut. W grę wchodzi także zarzut spowodowania wypadku z art. 177 KK. Wkrótce dowiemy się też zapewne, czy mężczyzna samodzielnie wydostał się z rozbitego samochodu i próbował uciec przed wymiarem sprawiedliwości, jak twierdzą niektórzy świadkowie dramatycznych zdarzeń. Zdaniem innych, sprawcę wyciągnęli z auta obserwatorzy. Niewiele brakowało, a doszłoby do linczu. Zapobiegli temu sopoccy policjanci. 19.07.2014 / fot. Jerzy Bartkowski / KFP

dodaj do koszyka wszystkie wyświetlone zdjęcia