Polscy siatkarze nie zdobędą medalu mistrzostw Europy. Przegrany bój z Bułgarią był najprawdopodobniej ostatnim meczem naszej reprezentacji pod wodzą Andrei Anastasiego. - Nie interesuje mnie ani baraż, ani ćwierćfinał. Walczymy o pierwszą czwórkę tego turnieju, nic innego nie ma znaczenia - zapowiadał przed bitwą w Ergo Arenie włoski szkoleniowiec. Porażka 2:3 (25:22, 25:22, 20:25, 24:26, 16:18) przekreśliła wszystko. W ćwierćfinale z Niemcami zagrają Bułgarzy. Polska zajęła miejsce w przedziale 9-12. Wprawdzie winę za to, co się stało w ostatnim fragmencie tie-breaku wziął na siebie Bartosz Kurek, jednak trudno jednym nieudanym zagraniem gwiazdora polskiego zespołu puentować tę porażkę. Prowadziliśmy 2:0, Bułgarzy grali z „nożem na gardle”, mieliśmy dużo czasu na to, żeby dobić rywala... - O naszym odpadnięciu z mistrzostw Europy zadecydował jeden mecz, w którym różnicę zrobił tak naprawdę jeden gracz - Cwetan Sokołow. Z Bułgarami stoczyliśmy niezwykle zacięty pojedynek. W oczach swoich zawodników widziałem, że chcą walczyć i jestem z tego bardzo zadowolony – mówił po wszystkim trener Anastasi. - Widzę w tej drużynie potencjał i wierzę, że ma ona przyszłość. Myślę, że za rok ta grupa zawodników spokojnie będzie mogła mierzyć się z najlepszymi drużynami świata. Tak naprawdę w tej chwili jest tylko jeden zespół na wyższym poziomie - Rosja. Z takimi zespołami jak Bułgaria czy Włochy jesteśmy w stanie rywalizować - uważa Anastasi. Co na to wszystko władze związku? 24.09.2013 / fot. Jerzy Bartkowski / KFP

dodaj do koszyka wszystkie wyświetlone zdjęcia