Na poważnie wielbłąd w Warznie! Tablica przy Ranczu Pacynka nie pozostawia wątpliwości turystom, którzy przejeżdżając przez miejscowość położoną między jeziorami Orzechowo i Tuchomskim (gmina Szemud), przecierają oczy ze zdumienia. Tak, ten widok za płotem nie kłamie, do kilkunastu koni hodowanych i trenowanych przez Dorotę Nowicką i Sławomira Richerta dołączył nie tak dawno baktrian domowy. Wielbłąd nazywa się Czesio, ma nieco ponad cztery lata, jest bardzo łagodny, uwielbia towarzystwo ludzi i koni. Innych wielbłądów nie zna, nigdy nie występował cyrku, ani nie był w zoo.
– Czesio to młodziak. Przyjechał do nas z miejscowości Janowice na Podkarpaciu. Kiedy trafił do gospodarzy tamtejszego domu weselnego, był źrebięciem, które straciło matkę. Zwierzę wykarmione butelką wychowywało się końmi, a w dni świąteczne było atrakcją dla gości weselnych. Wielbłąd miał tam dobry dom z kilkuhektarową przestrzenią. Kiedy przyjechał do nas, dziwił się, że konie od niego uciekają. Ale nic sobie z tego nie robił, tylko patrzył na nie i czekał, aż się do niego przyzwyczają. Czesio jest obserwatorem, który oszczędza energię – przedstawia swojego podopiecznego Dorota Nowicka.
Ranczo Pacynka to świat, w którym ważniejszy od galopowania jest kontakt człowieka z naturą i obcowanie ze zwierzętami. Konie, młode, polskie, trenowane są tutaj w nowo wybudowanym lonżowniku, czyli z ziemi. Po dachem drewnianej rotundy można skorzystać z tzw. oprowadzanek. Najmłodszym miłośnikom życia na ranczu gospodarze proponują oglądanie, głaskanie i karmienie zwierząt. Ulubienicą maluchów jest mała tinkerka Pacynka, konik rodzinny o niezwykle spokojnym usposobieniu. Nie bez przyczyny firmuje swoim imieniem to miejsce. O Czesia chyba nie jest zazdrosna. – Wielbłąda można pogłaskać i odbyć z nim przechadzkę. W planach mamy wielbłądzią terapię, czyli przebywanie ze zwierzęciem. Czesio daje się lonżować jak koń, jeździ się na nim bardzo fajnie. Przygotowujemy plac przy lonżowniku, na którym będą przejażdżki i pokazy wielbłąda w ruchu – mówi Dorota Nowicka. Sąsiedzi rancza zdążyli już docenić także inne zalety sympatycznego baktriana. – Mówią, że wysprząta nam okolicę i będzie tu bardzo ładnie. Chodzi o jego dietę. Wielbłąd je to samo co koń – mieszankę przetartego owsa i jęczmienia, siano – ale on zjada również to, co konie zostawiają, czyli bardzo suchą strawę. Menu owocowo-warzywne oczywiście też jest mu bliskie. Uwielbia banany, przeżuwa jabłka, marchewki i pietruszki. Nie lubi cebuli i pora – opowiada opiekunka Czesia.
Wielbłąd z Warzna jest zarejestrowany w Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa – to właściwie jedyny obowiązek spoczywający na właścicielach, bo ustawowe zobowiązanie do opieki nad istotą żywą rozumie się samo przez się. Czesio chyba nie mógł lepiej trafić. Jego pan weterynarz, który dojeżdża z Kartuz, ma za sobą praktykę w Arabii Saudyjskiej. – Uczył tamtejszych specjalistów, jak zrobić wielbłądowi USG – dodaje Dorota Nowicka. 15.05.2023 / fot. Anna Bobrowska / KFP

dodaj do koszyka wszystkie wyświetlone zdjęcia