Laureatem VI edycji Nagrody Lecha Wałęsy został Michaił Borysowicz Chodorkowski, rosyjski przedsiębiorca, działacz społeczny, były wiceminister paliw i energetyki, więzień polityczny Rosji. Kapituła, której przewodniczy legendarny przywódca „Solidarności”, przyznała Rosjaninowi zaszczytne wyróżnienie za odwagę w krzewieniu wartości społeczeństwa obywatelskiego, determinację w tworzeniu fundamentów wolności gospodarczej oraz za nieprzejednaną postawę w walce o sprawiedliwość i ludzką godność. Nagrodę oraz czek na 100 tys. dolarów z rąk Lecha Wałęsy odbierze w niedzielę w Dworze Artusa Paweł Chodorkowski, syn Michaiła. Pieniądze zasilą konto instytucji wskazanej przez laureata. Były prezydent RP, który ustanowił tę nagrodę w podziękowaniu za wsparcie z 1983 roku, kiedy dostał pokojowego Nobla, przyznaje, że Chodorkowski jest postacią kontrowersyjną. Podczas dzisiejszej konferencji prasowej w Hotelu Radisson Blu żartował, że gdyby dane mu było powitać laureata w Dworze Artusa, to ich spotkanie miałoby kryminalny kontekst. - Witam kryminalistę. Ja też byłem kryminalistą. Bo my, kryminaliści, cierpimy za to, żeby innym było lepiej – śmiał się Wałęsa.
Były szef koncernu Jukos najprawdopodobniej w połowie przyszłego roku będzie mógł opuścić więzienie. Trzykrotnie skazywany przez moskiewskie sądy za rzekome przestępstwa gospodarcze – a w istocie za krytykę polityki Putina i działalność antyrządową – spędził kilka lat w uranowej kolonii karnej w Krasnokamieńsku, w obwodzie czytyjskim. W maju 2011 roku Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu uznał, że Rosja naruszyła prawa Chodorkowskiego aresztując go w 2003 r. Działacze praw człowieka uważają, że była to zemsta Kremla za próbę prowadzenia przez Jukos i jego szefa niezależnej polityki. 26.09.2013 / fot. Mateusz Ochocki / KFP

dodaj do koszyka wszystkie wyświetlone zdjęcia