Artyści przemytu zawładnęli Nowym Portem. Policji przy tym nie było, ale przyjechała straż pożarna. - Głupie kawały. Nikt chyba nie mógł sądzić, że tu naprawdę się pali. Ku ogólnemu zaskoczeniu, kilka minut po godz. 20 na plac księdza Gustkowicza zajechał wóz strażacki. Koguty włączone, syrena wyje, strażacy wyskakują i od razu biorą się za rozwijanie węży – relacjonuje piątkowe wydarzenia pracownik ochrony Festiwalu Narracje 2015. - A co mieli robić?! Ciemno było. Z kilkunastu metrów widzieli jedynie płonące auto. Wciąż słyszy się w Gdańsku o podpaleniach samochodów, więc na pierwszy rzut oka to wcale nie wyglądało na żart – dodaje jeden ze świadków.
Alarm tym razem był fałszywy. Okazało się, że dym może jednak istnieć bez ognia. Moc efektów świetlnych dopełniła dzieła. Strażacy mieli przed sobą jedną z 22 instalacji przemyconych do Nowego Portu przez twórców 7. Festiwalu Narracje. „Płonący” samochód marki Daewoo Lanos postawili na placu ks. Gustkowicza artyści z warszawskiej grupy Odnawianko. Symbol pozornej nowoczesności z okresu polskiej transformacji polityczno-gospodarczej połączony z efektami świetlnymi i dymem scenicznym miał przywoływać często spotykane w przestrzeni miejskiej rozwiązania o charakterze dekoracyjno-rozrywkowym. Nieprzypadkowo instalacja stanęła na placu, który przeszedł w ostatnich latach duże zmiany. Miejsce postoju też było wyszukane. Artystom chodziło o martwy punkt (w planach modernizacyjnych) znajdujący się na styku zaniechań i działań pozorowanych. I chyba lepiej trafić nie mogli. Tylko porę na krótką wizytę w festiwalowej kuchni wybrali dość niefortunnie. W najlepszym momencie nie było ich na placu. 21.11.2015 / fot. Krzysztof Mystkowski / KFP
dodaj
do koszyka wszystkie wyświetlone zdjęcia