FETĘ mieliśmy w tym roku w Gdańsku bardzo żywiołową. XVI Międzynarodowy Festiwal Teatrów Plenerowych i Ulicznych rozpoczynał się w strugach i kałużach wody, a kończył – już zgodnie ze scenariuszem – pokazując jęzory ognia. Żywioł szalejący w niedzielną noc u stóp Bastionu Żubr przez cały czas był pod kontrolą szwedzkich showmanów z Burnt Out Punks. Nawet wtedy, gdy ichniejszy „Houdini”, skuty łańcuchami specjalista od uwalniania się z płonących beczek, przesadził z siłą własnej iluzji. Tak to wyglądało. Po wyliczeniu przez publiczność do dziesięciu, i dla pewności jeszcze do pięciu, uznany został za byłego aktora „Syndromu sztokholmskiego”. Nie dawała konferansjerowi wiary urodziwa blondynka Marta, porwana przez niego z widowni i wykorzystana na scenie w charakterze podpalacza beczki. Jak wszyscy, wietrzyła oszustwo - kolejną ogniową sztuczkę. Trupa na scenie nie było, bo na dolewaniu benzyny i dokładaniu bomb do ognia znają się Szwedzi jak mało kto. Potrafią też gasić ogień w spodniach, płonąć na rozhuśtanym trapezie i miotać płomienie w rytm głośnej punkowej muzyki. Gaśnicy używają jedynie do studzenia rozpalonych głów. W niedzielę spoczywał też na nich mniej przyjemny obowiązek gaszenia ostatnich świateł tegorocznej FETY. (d.ł.) 15.07.2012 fot. Mateusz Ochocki / KFP

dodaj do koszyka wszystkie wyświetlone zdjęcia