Piotr Duda ujawnia 14 kłamstw Newsweeka i zapowiada proces sądowy. Przewodniczący Solidarności odniósł się na konferencji prasowej w Gdańsku do artykułu, w którym tygodnik udowadnia, że związkowy lider pławi się w luksusach i nadużywa swojej pozycji. - To są bzdury i kłamstwa – odpowiada szef „S”. - Podtrzymujemy to, co napisaliśmy. Duda nie przez przypadek nie zgodził się na pytania dziennikarzy – oświadcza Tomasz Lis, redaktor naczelny tygodnika Newsweek.
Dziennikarze Newsweeka napisali, że Piotr Duda miał nie płacić bądź też uiszczać symbolicznie opłaty za luksusowy apartament, w którym doba kosztowała 1300 zł. Mógł też liczyć na darmowe zabiegi, wyszywane ręczniki dla psa, jedzenie i alkohol. Autorzy publikacji wskazują, że wszystko to było możliwe, ponieważ hotel „Bałtyk” w Kołobrzegu pośrednio jest własnością  "Solidarności". Jego właścicielem jest spółka Dekom należąca do związku. A przewodniczący Duda zasiada w radzie nadzorczej spółki. Czytelnicy dowiedzieli się także, że część hotelowego personelu została w ostatnich latach poddana „outsourcingowi” — dziś zamiast Dekomu zatrudnia ich zewnętrzna firma. Część z nich, na zwalczanych przez Dudę umowach śmieciowych, obsługuje gości sanatorium...
- W Kołobrzegu nie bylem 27 razy, lecz 5. Nie mam zamiaru ani się bronić, ani udowadniać czegokolwiek. Fakty są najważniejsze – odpowiadał dziś Piotr Duda na publikację tygodnika „Newsweek”. Według szefa „Solidarności”, w terminach podanych przez dziennikarzy nie było go w Kołobrzegu. - W „Bałtyku” byłem trzy i pół dnia przez sześć lat. Za pobyt zapłaciłem – mówił Duda. Lider „S” skomentował również zarzuty dziennikarzy Newsweeka, którzy napisali, że personel w „Bałtyku” jest zatrudniony na śmieciówkach. - Wszyscy mają umowy o pracę. W tej firmie obowiązuje układ zbiorowy pracy, działa tam organizacja związkowa. Pokażcie mi drugi taki zakład, który o audyt prosi Inspekcję Pracy - zaznaczył związkowiec. Poruszył także fragment tekstu dotyczący jego yorka Kacpra. Dziennikarze napisali, że dla psa hotel sprowadzał specjalny rodzaj karmy, haftowane ręczniki i kojec. - Mój pies nie śpi w legowisku, śpi z nami - odpowiadał Piotr Duda. Do kłamstw i manipulacji zaliczył także ten fragment tekstu, który mówi, że przebywał w ośrodku „Bałtyk” z teściową. – Moja teściowa nie żyje od 20 lat – stwierdził szef „Solidarności”. Poinformował też, że na nazwisko Duda w kołobrzeskim hotelu „Bałtyk” gościły osoby, których na co dzień nie byłoby na to stać. – Nie chciałem tego mówić (...) Chyba się na mnie nie pogniewają. Była tam pani Alicja, nasza kochana z kiosku, która dba o kwiaty przed bramą nr 2 i krzyże przed stocznią. Trzy tygodnie. Był też kapelan „Solidarności” z Jastrzębia, schorowany człowiek – wyjawił związkowiec. Szef „S” nie odpowiadał na pytania dziennikarzy. Wyszedł z sali po wygłoszeniu oświadczenia. W czasie konferencji zapowiadał, że przedstawi prasie dokumenty potwierdzające prawdziwość jego słów. Nie było wśród nich faktur z jego prywatnych pobytów w hotelu „Bałtyk”. - Przewodniczący Solidarności Piotr Duda ogromną większość swej konferencji prasowej poświęcił polemice z oskarżeniami, których w Newsweeku nie było. Nasi dziennikarze Michał Krzymowski i Wojciech Cieśla wykonali bardzo dobrą reporterską pracę. Przedstawili dokumenty i oświadczenia. Przewodniczący Solidarności starał się zdezawuować Newsweek, autorów i mnie. Taktyka obrony przez atak nie jest zaskoczeniem – napisał Tomasz Lis, redaktor naczelny Newsweeka, po dzisiejszej konferencji lidera „S”. 8.09.2015 / fot. Mateusz Ochocki / KFP

dodaj do koszyka wszystkie wyświetlone zdjęcia