Około godz. 4.40 w środę wybuchł pożar w remontowanym gdańskim meczecie przy ul. Polanki. Uszkodzeniu uległy drzwi boczne, elewacja budynku i elementy wyposażenia. Sala modlitw nie doznała większego uszczerbku. Imam Hani Hraish nie ma wątpliwości, że świątynię odwiedzili podpalacze. Wskazują na to m.in. spalone ławki, ustawione przed wejściem do meczetu. Przed wybuchem pożaru stały w innym miejscu. Zdaniem duchowego przywódcy Muzułmańskiej Gminy Wyznaniowej w Gdańsku, przestępstwo może mieć związek z wtorkowymi zamieszkami na Podlasiu, do których doszło na tle uboju rytualnego. Miejscowi wyznawcy islamu chcieli dokonać rytuału z okazji Święta Ofiarowania. Sprowokowali awanturę z udziałem obrońców praw zwierząt. - Ten ogień wdarł się do naszych dusz – mówi o skutkach pożaru imam Hani Hraish. - Od lat zabiegamy o to, by nasza społeczność żyła w zgodzie i wzajemnym poszanowaniu ze wszystkimi mieszkańcami Gdańska. A teraz coś takiego... Jestem przekonany, że podpalenie jest akcją odwetową związaną z tym, co działo się wczoraj Bohonikach. Dusza pęka. Pozostaje nadzieja, że naprawie zniszczeń towarzyszyć będzie życzliwość gdańszczan.
Imam ocenia wstępnie wartość szkód na 50 tys. złotych. Naprawy wymagają drzwi i elewacja. Wnętrze remontowanego meczetu, do którego wdarł się dym, trzeba będzie ponownie wymalować. Przyczyny pożaru bada Prokuratura Okręgowa w Gdańsku. Na miejscu jest policja i biegły ds. pożarnictwa. 16.10.2013 / fot. Mateusz Ochocki / KFP
dodaj
do koszyka wszystkie wyświetlone zdjęcia