- Odrzucam pytanie, czy państwa bałtyckie są następne w kolejce, albowiem znam odpowiedź: nie jesteśmy następni, bo Estonia, Łotwa i Litwa kiedyś wykazały się ciężką pracą, zdrowym rozsądkiem, ale też szczęściem, przyłączając się do NATO i UE. Teraz trzeba mówić o tym, iż tzw. nowi członkowie nie są już nowi. Są nie tylko tak samo kompetentni, lecz czasem nawet bardziej, by zajmować pozycje liderów w UE i NATO – podkreśla przebywający z trzydniową wizytą w Polsce prezydent Estonii Toomas Hendrik Ilves. W czwartek wspólnie z małżonką Evelin odwiedził Trójmiasto. Estoński polityk złożył wieniec pod Pomnikiem Poległych Stoczniowców, zwiedził też wystawę „Drogi do Wolności” i Gdański Park Naukowo-Technologiczny. Zapytany na konferencji prasowej o motywy działania prezydenta Rosji, Ilves stwierdził, że Putinowi prawdopodobnie marzy się mix Imperium Rosyjskiego z 1913 r i ZSRR. - Argumentacja wykorzystywana przez Rosję w sprawie Ukrainy i Krymu przypomina nam tę znaną z historii, którą stosował Hitler – dodał. Zdaniem estońskiego polityka, istnieje różnica w postrzeganiu sprawy Ukrainy pomiędzy takimi krajami jak Polska i Estonia a innymi krajami na Zachodzie. Państwa te wolałyby z problemem Ukrainy po prostu się nie mierzyć – uważa prezydent Toomas Hendrik Ilves.
Podczas gdańskiego spotkania cenny dar od władz Estonii otrzymało Muzeum II Wojny Światowej. Walizkę ze zbiorów Muzeum Okupacji w Tallinie wręczyła dyrektorowi Januszowi Marszalcowi estońska minister kultury Urve Tiidus. Waliza symbolizująca masowe deportacje ludności została wykonana w gułagu przez Estończyka i przejechała razem z nim tysiące kilometrów. 20.03.2014 / fot. Krzysztof Mystkowski / KFP

dodaj do koszyka wszystkie wyświetlone zdjęcia