Kilkudziesięciu związkowców ze Szpitala Specjalistycznego w Kościerzynie protestowało dziś pod Urzędem Marszałkowskim w Gdańsku. Pracownicy zadłużonej na pond 90 mln zł placówki walczą o swoje prawa, a przede wszystkim o to, by 10 kwietnia na ich konta wpłynęły pełne wynagrodzenia. Nie chcą wypłat pensji w ratach. Wobec braku płynności finansowej na krok taki zdecydowała się dyrekcja szpitala. Na początku miesiąca pracownicy mieli otrzymać 70 proc. wynagrodzeń, a pozostałą część – pod koniec kwietnia. O krzywdzącej ich decyzji uczestnicy pikiety rozmawiali dziś z wicemarszałek Hanną Zych-Cisoń. Otrzymali pisemne zapewnienie, że wypłaty wpłyną na ich konta w dwóch transzach: 70 proc. - do 10 kwietnia i 30 proc. - do 30 kwietnia. - Wstrzymujemy protest, ale będziemy patrzeć władzy na ręce. Nie chcemy powtórzenia kwietniowej sytuacji w kolejnych miesiącach - mówi Arkadiusz Błaszczyk ze Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy.
Gdańska policja twierdzi, że manifestacja pracowników szpitala przed Urzędem Marszałkowskim była nielegalna. Wszczęła w tej sprawie postępowanie. Zdaniem stróżów prawa, organizatorzy protestu powinni powiadomić o swojej akcji organy gminne, a nie uczynili tego. Funkcjonariusze zamierzają skierować do sądu wniosek o ukaranie organizatora. Najpierw jednak muszą ustalić, kto odpowiadał za poniedziałkową akcję. - Akcja odbyła się spontanicznie i nie była przez nikogo organizowana - wyjaśnia Arkadiusz Błaszczyk. Podkreśla, że do Gdańska przyjechali nie tylko związkowcy. Pracownicy kościerskiego szpitala nie czują się winni. 08.04.2013 / fot. Mateusz Ochocki / KFP

dodaj do koszyka wszystkie wyświetlone zdjęcia