Wyruszył w drugi dzień świąt ze Świnoujścia. Jutro ok. godz. 16 będzie na mecie w Piaskach. Do granicy z Federacją Rosyjską dotrze z pomocą Straży Granicznej. A dziś mógł po raz pierwszy pokonać tunel budowany pod Martwą Wisłą. - To była krótka, acz bardzo pouczająca wycieczka z przewodnikiem – śmieje się najsłynniejszy polski piechur przełomu 20014 i 2015 r.
Pomoc jest kluczem do całej tej wyprawy. Rafał Dadej z Fundacji Trzeba Marzyć idzie wzdłuż polskiego polskiego brzegu Bałtyku, by pomagać chorym dzieciakom. Do przejścia ma ok. 550 km. Pozostało już tylko kilkadziesiąt. Za każdy pokonany przez niego kilometr główni sponsorzy wpłacą na konto Fundacji po 10 zł każdy. Kilka innych firm zadeklarowało nieco mniejsze wpłaty. Kilometry przeliczane na marzenia pacjentów oddziałów onkologii i hematologii UCK w Gdańsku kupić może każdy. Skarbonki czekają na ofiarodawców m.in. na stronach trzebamarzyc.org i siepomaga.pl. Można też dołączyć do Rafała na trasie. Chętnych nie brakuje. - Dziś mamy ponad 11 tys. zł. Według naszych szacunków, cała akcja "Piaskiem w raka" może zamknąć się kwotą ok. 35 tys. Kiedy w listopadzie ub. roku zrodził się pomysł charytatywnego marszu, nie przypuszczałem, że uda mi się wychodzić aż tyle – mówił nam dziś po południu Rafał Dadej, maszerując po piasku Wyspy Sobieszewskiej. Do Trójmiasta dotarł we wtorek. Dziś rano była pobudka w namiocie rozbitym na plaży w Brzeźnie na wysokości wejścia nr 50. Na śniadanie – kaszka z rodzynkami podgrzana na butli turystycznej i gorąca herbata. Przed godz. 8 początek przedostatniego już etapu. Na plecach 17-kilogramowy bagaż, a do tego odpowiednia do warunków pogodowych odzież, ważąca kilka kilogramów. - Spełnianie marzeń nie jest zajęciem lekkim – uśmiecha się piechur. - Widziałem pana wczoraj w telewizji. Może podwieźć? - proponują Rafałowi kierowcy ciężarówek przejeżdżających nieopodal PGE Areny. Przejażdżki być nie mogło, za to w tunelu budowanym pod Martwą Wisłą trudy marszu osłodziła śmiałkowi wycieczka z przewodnikiem. - Imponująca budowla. Nie przypuszczałem, że to jest aż tak wielkie przedsięwzięcie. Byłem dziś tutaj pierwszy raz. Szliśmy kanałem technicznym, po samym dnie tunelu. Ponad nami rosły konstrukcje, na których będą się opierać jezdnie. Największe wrażenie zrobiła na mnie opowieść o technologii zamrażania gruntu pomiędzy nitkami tunelu. Niesamowita sprawa – dzielił się wrażeniami Rafał Dadej. Po drugiej stronie rzeki spotkał przyjaciół z Wydziału Usług Żeglugowych. Przyszli też koledzy z Forum Trójmiejskich Motocyklistów Moto3Miasto. Towarzyszyli mu w drodze na plażę w Górkach Zachodnich. Na Wyspę Sobieszewską popędził z „Wiatrem”. Statek Morskiej Służby Poszukiwania i Ratownictwa (SAR) czekał na niego też przy brzegu Przekopu Wisły. Każda pomoc się liczy. 07.01.2015 / fot. Mateusz Ochocki / KFP

dodaj do koszyka wszystkie wyświetlone zdjęcia