KFP / RUMIA. OJCIEC NIE ŻYJE, CÓRKI W SZPITALU
29 stycznia 2016
Tragedia w Rumi. 44-letni ojciec ciężko pobił dwie córki, a następnie popełnił samobójstwo. Nastolatki trafiły do szpitali w Gdańsku i Wejherowie. Do tragicznych zdarzeń doszło w czwartek rano. - W godzinach porannych pracownicy pogotowia ratunkowego poinformowali nas, że mężczyzna próbował popełnić samobójstwo. Jeszcze żył, gdy przyjechała karetka, ale mimo reanimacji nie udało się go uratować. W mieszkaniu ratownicy zastali dwie ranne nastolatki. Ustalamy, co się stało i czekamy na wyniki badań medycznych - informuje Anetta Potrykus, rzecznik wejherowskiej policji.
Z pobitymi dziewczętami śledczy jeszcze nie rozmawiali. Obie były wczoraj operowane w gdańskim szpitalu. Doznały poważnych obrażeń głowy i rąk. - Prawdopodobnym sprawcą tragedii jest ich ojciec, Ireneusz K., który po tym zdarzeniu popełnił samobójstwo. Jak wynika z zeznań ich bliskich, dziewczynki powiedziały, że tata bił je młotkiem. Do tej pory nie znaleziono młotka ani w domu, ani w obejściu. Narzędzie zapewne zostało gdzieś odrzucone bądź schowane, to jest duży dom i spora posesja – poinformowała dziennikarzy w piątek Lidia Jeske, prokuratur rejonowy w Wejherowie. Nie można wykluczyć, że desperacki czyn 44-latka wiązał się z przyjęciem przez niego znacznej ilości medykamentów. Sekcja zwłok rumianina pomoże wyjaśnić, czy zażywał np. antydepresanty. Według wstępnych ustaleń, w jego domu powinny być takie leki, ale policjanci ich tam nie znaleźli. Wiadomo, że mężczyzna wcześniej się leczył. Ireneusz K. został skazany prawomocny wyrokiem na roczny pobyt w więzieniu, w zawieszenia na dwa lata, za znęcanie się nad żoną. Do pobicia doszło w lutym ubiegłego roku. Rumianin miał problemy z alkoholem. - Na etapie postępowania przygotowawczego mężczyzna dobrowolnie poszedł na odwyk. Dostał też wtedy zakaz zbliżania się do żony. Rodzina miała założoną niebieską kartę, ale po tych zdarzeniach sprzed roku policja nie odbierała żadnych niepokojących zgłoszeń. Matka dziewczynek, miała też przyznać, że mężczyzna nigdy wcześniej nie był agresywny w stosunku do dzieci. Kontrolę nad nim sprawował kurator. Ostatni raz był u tej rodziny 25 stycznia. Nie zauważył żadnych niepokojących sygnałów - mówiła podczas piątkowej konferencji prasowej szefowa Prokuratury Rejonowej w Wejherowie. 28.01.2016 / fot. Andrzej J. Gojke / KFP
dodaj
do koszyka wszystkie wyświetlone zdjęcia
00113817.jpg (4512px x 3008px) 4367kb
44-letni mezczyzna nie zyje, jego dwie corki w wieku 12 i 16 lat w ciezkim stanie trafily do szpitali w Wejherowie i Gdansku. Do tragedii doszlo w Rumi w woj. pomorskim. Jak podalo Radio RMF FM, niewykluczone, ze mezczyzna probował zabic corki, a potem popelnilł samobojstwo. Nz. Dom w Rumi w ktorym doszlo do tragedii
28.01.2016
Fot. Andrzej J. Gojke / KFP
00113818.jpg (3924px x 2704px) 3834kb
44-letni mezczyzna nie zyje, jego dwie corki w wieku 12 i 16 lat w ciezkim stanie trafily do szpitali w Wejherowie i Gdansku. Do tragedii doszlo w Rumi w woj. pomorskim. Jak podalo Radio RMF FM, niewykluczone, ze mezczyzna probował zabic corki, a potem popelnilł samobojstwo. Nz. Dom w Rumi w ktorym doszlo do tragedii
28.01.2016
Fot. Andrzej J. Gojke / KFP
00113819.jpg (4294px x 2863px) 6244kb
44-letni mezczyzna nie zyje, jego dwie corki w wieku 12 i 16 lat w ciezkim stanie trafily do szpitali w Wejherowie i Gdansku. Do tragedii doszlo w Rumi w woj. pomorskim. Jak podalo Radio RMF FM, niewykluczone, ze mezczyzna probował zabic corki, a potem popelnilł samobojstwo. Nz. Dom w Rumi w ktorym doszlo do tragedii
28.01.2016
Fot. Andrzej J. Gojke / KFP