Rzeźnicy zgotowali twardzielom prawdziwe piekło. W Sopocie przeszło przez nie ponad 800 śmiałków. Mierzyli się m.in. z wysokimi ścianami, okopami, lodowymi zaporami, pionowymi i skośnymi siatkami. Przenosili ciężary, brnęli po pas w morskiej wodzie, czołgali się w piachu, skakali w ogień. Na 12-kilometrowej trasie pierwszych zawodów Runmageddon Classic Sopot, prowadzącej po terenach Hipodromu, okolicach Ergo Areny oraz po plaży na granicy Gdańska i Sopotu, stanęło 70 przeszkód. Premiera była iście diabelska, albowiem morderczy wyścig miał najwyższą skalę trudności w całej dotychczasowej historii cyklu ze znakiem Runmageddon. - Chyba przesadziliśmy z tymi przeszkodami, bo nawet najlepszym zawodnikom nie udało się ukończyć biegu w godzinę. Z pewnością mierzyliśmy się z jedną z najatrakcyjniejszych tras w Europie – oceniał Jarosław Bieniecki, prezes Runmageddonu, w przeszłości ultramaratończyk, twórca i zwycięzca bieszczadzkiego Biegu Rzeźnika (oba wydarzenia organizuje stowarzyszenie OTK Rzeźnik). Zwycięzca sobotniego Runmageddon Classic Sopot - 29-letni Andrzej Tokarz z Beskid.tv – na pokonanie morderczej trasy potrzebował 1 godzinę 9 minut i 2 sekundy. Wśród kobiet najlepsza była Iwona Januszyk ze Street Workout Gdynia. Zwyciężczyni uzyskała czas 01:23:01. W klasyfikacji drużynowej triumfowali reprezentanci Team Crow Gdynia przed Aktywną Fabryką i Street Workout Gdynia. Zwycięska ekipa wystawiła ponad 70 zawodników i zawodniczek. Najlepszych z najlepszych dekorował Dariusz „Tiger” Michalczewski. Były zawodowy mistrz świata w boksie nie wyklucza, że zobaczymy go także na trasie. Runmageddon powróci na Pomorze w kwietniu przyszłego roku. Wiosenna odsłona zawodów zaplanowanych na sopockim Hipodromie przebiegać będzie pod hasłem Runmageddon Rekrut. 06.09.2014 / fot. Mateusz Ochocki / KFP

dodaj do koszyka wszystkie wyświetlone zdjęcia