Lura, wokalistka porównywana do słynnej Cesarii Evory, wystąpiła w niedzielę na scenie Państwowej Filharmonii Bałtyckiej. Z muzyką przepełnioną energią z umiarkowanych tropików powróciła na Ołowiankę po ponad czterech latach, jako gwiazda 3. Siesta Festival. I po raz kolejny potwierdziła, że w pełni zasługuje na najwyższe uznanie oraz miano następczyni największej afrykańskiej divy. Dość powiedzieć, że gdy Carlos Sura szukał postaci symbolizującej współcześnie urodę muzyki Wysp Zielonego Przylądka, nie wahał się ani chwili. Widzowie mogli podziwiać powab Marii de Lurdes Pina Assunção - bo tak brzmi nazwisko urodzonej w Lizbonie Portugalki - w głośnym filmie "Fados". Lura sięga po muzykę kraju swoich rodziców. Poza melancholijnymi gatunkami kabowerdyjskimi inspiruje się stylem brazylijskiej samby, a także współczesnymi odmianami jazzu i popu. Wspaniały, silny głos, piękna melodyka piosenek – tych energicznych i tych niezmiernie lirycznych – a także ich charakterystyczny nastrój, sprawiają, że artystka ma rzesze fanów na całym świecie. Dla Polski zabrzmiała po raz pierwszy w audycji „Siesta”, prowadzonej przez Marcina Kydryńskiego, dyrektora artystycznego festiwalu o tej samej nazwie. W Gdańsku tej zmysłowej wokalistki nie mogło zabraknąć. 28.04.2013/ fot. Krzysztof Mystkowski /KFP
dodaj
do koszyka wszystkie wyświetlone zdjęcia