Niewiele brakowało, by o Sopocie było w Polsce głośno za sprawą tragedii, do jakiej mogło dojść przy ul. Drzymały 6 w ostatnią sobotę. - Nieszczęście wisiało na włosku. Cały budynek mógł wylecieć w powietrze. Ucierpiałoby również sąsiedztwo – słyszymy w Komendzie Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Sopocie. W niezamieszkanym domu, który jest własnością Gminy Miasta Sopot, ale nie może być jej wizytówką, w sobotni poranek pracowali monterzy instalacji gazowej. Prace zleciła im sopocka filia PGM Kielce, administrator budynku. - Dwóch robotników wycinało w pustostanie stalowe rury gazowe. Jak później zeznali, zleceniodawca zapewnił ich, że wszystkie media w budynku są odłączone. Kiedy nacięli instalację piłą, zaczął ulatniać się gaz – relacjonuje sobotnie wydarzenia kpt. Adam Hałasa, rzecznik prasowy KM PSP w Sopocie. Zgłoszenie o „awarii” sopoccy strażacy odebrali o godz. 10. - Przed 9 lutego nikt nie zwracał się do nas z o zamknięcie dopływu gazu przy ul. Drzymały 6. Dopiero w sobotę przed południem otrzymaliśmy takie zgłoszenie od straży pożarnej – wyjaśnia Katarzyna Wróblewicz, rzecznik prasowy Pomorskiej Spółki Gazownictwa. Pogotowie gazowe zakręciło zawór główny znajdujący się przy ulicy. Strażacy długo szukali zaworu odcinającego gaz w samym budynku. - Po rurach doszli, że kurek został dobrze ukryty... pod podłogą. Żeby się dostać do zaworu, musieli ją rozebrać – mówi kpt. Adama Hałasa. Monterów strażacy ewakuowali, bo detektor MultiPro - wykrywający obecność i mierzący ilość metanu w budynku – pokazywał 20 jednostek. - To już jest bardzo dużo. 20 procent oznacza tzw. drugi alarm dolnej granicy wybuchu metanu, czyli potencjalne zagrożenie dla życia i zdrowia. Przy takim stężeniu gazu w pomieszczeniu nie dojdzie do wybuchu. Niebezpieczeństwo jest jednak nieporównywalnie większe, kiedy w bezpośredniej bliskości źródła wypływu gazu prowadzone są prace mechaniczne. Wystarczy iskra... - wyjaśnia nam Jarosław Dąbrowski, specjalista do spraw technicznych i sprzętu ochrony dróg oddechowych w firmie Honeywell, która oferuje na naszym rynku wykrywacze MultiPro. Jak mogło dojść do tego, że narażone zostało ludzkie życie, próbowaliśmy wyjaśnić w sopockiej filii PGM Kielce przy ul. Artura Grottgera 8A. - Myślę, że nie będziemy na ten temat rozmawiać – odpowiedź zastępcy kierownika sopockiego PGM Kielce była konkretna i na temat. Jest bardzo prawdopodobne, że więcej informacji od administratora uzyska sopocka policja, która po sobotnich zdarzeniach przy ul. Drzymały 6 wszczęła śledztwo. - Prowadzimy dochodzenie w sprawie narażenia na niebezpieczeństwo utraty życia lub zdrowia. Artykuł 160 kk przewiduje dla sprawcy karę do 3 lat pozbawienia wolności – mówi sierż. sztab. Marta Augustyn, oficer prasowy KMP Sopot. 12.02.2013 / fot. Mateusz Ochocki / KFP

dodaj do koszyka wszystkie wyświetlone zdjęcia