Przed Sądem Rejonowym w Gdańsku rozpoczęła się dziś pierwsza rozprawa w sprawie przywrócenia do pracy Piotra Dziadula, prezesa Przymierza Narodowego, organizacji wchodzącej w skład Ruchu Narodowego. Dziadul pracował w Pomorskim Urzędzie Wojewódzkim na stanowisku dyżurnego w Centrum Zarządzania Kryzysowego. W czerwcu br. został zwolniony. Oficjalnym powodem wypowiedzenia umowy o pracę miała być likwidacja stanowiska, przy czym pracodawca nie ukrywał, że nie bez wpływu na tę decyzję pozostawało manifestowanie przez pracownika poglądów politycznych. Jak wyjaśniał na konferencji prasowej wojewoda Ryszard Stachurski, były liczne skargi na urzędnika, które miały dotyczyć m.in. faszystowskich incydentów. Były pracownik urzędu nie zgadza się z argumentacją pracodawcy. Domaga się przeprosin i przywrócenia do pracy. Jak twierdzi, nigdy nie "hailował", ani nie rysował swastyk. - To jest szkalowanie mojej osoby na podstawie wymyślonych spraw – przekonuje Dziadul. Popierają go działacze z Ruchu Narodowego. Jak twierdzą, Piotr Dziadul padł ofiarą autora paszkwilu oskarżającego ich kolegę o "głoszenie poglądów rasistowskich i nazistowskich" na jednym z otwartych spotkań z Ruchem Narodowym. Podkreślają przy tym, że śledztwo w sprawie tych rzekomych treści prowadziła na polecenie prokuratury Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Postępowanie zostało umorzone z braku jakichkolwiek dowodów na popełnienie przestępstwa. 26.11.2013 / fot. Krzysztof Mystkowski / KFP
dodaj
do koszyka wszystkie wyświetlone zdjęcia