Święto Ulicy Dickmana - przedwojennej Oetkerstraße - obchodzili w sobotę obecni i byli mieszkańcy tego urokliwego zakątka Oliwy. W ramach Gdańskich Dni Sąsiadów spotykają się od 2009 r. W poprzednich latach miejscem integracji i wspomnień były prywatne ogrody, tym razem Dickmaniacy poszli dalej. - Udało nam się wyłączyć z ruchu kawałek ulicy, dzięki czemu scenę i stoły dla naszych gości mogliśmy ustawić na jezdni – opowiada Andrzej Stelmasiewicz, prezes Fundacji Wspólnota Gdańska i szef oliwskiej Galerii Warzywniak. Do ponad 4-godzinnej zabawy, zakończonej głośną burzą i ulewą, włączyli się także mieszkańcy sąsiednich ulic. Specjalnie na tę okazję przyjechali do Gdańska Dickmaniacy z Niemiec (bracia Leszek i Grzegorz Konkolowie) oraz Danii. Dobrze poznane w dzieciństwie kąty odwiedził także Maciej Kosycarz. W latach 70. często przyjeżdżał tutaj do babci Ludwiki. - W latach 1954-57 przy Dickmana mieszkał mój tata, Zbigniew. A wcześniej mieszkanie to należało do Zdzisława Króla, kolegi ojca z pracy, grafika „Głosu Wybrzeża” - wspomina Maciej.
Uczestnicy sobotniego święta z zaciekawieniem wysłuchali opowieści o obu patronach ulicy: doktorze Auguście Oetkerze i admirale Arendcie Dickmanie. Na stołach pojawiły się domowe specjały, w tym własnoręcznie upieczony chleb, mięsiwa i trunki. O strawę dla ducha zadbali Radosław Kruszyna (akordeon) i Małgorzata Siewert (skrzypce). Było też gromkie "Sto lat" dla Oli Abramowicz – sobotniej solenizantki z ul. Dickmana 21. Bawiło się ponad sto osób. Nie zabrakło konkursów sprawnościowych dla dzieci i kulinarnych dorosłych. Nagrody ufundowały firma Dr. Oetker i Fundacja Wspólnota Gdańska. Następne takie spotkanie nie później niż za rok. 18.05.2013 / fot. Maciej Kosycarz / KFP
dodaj
do koszyka wszystkie wyświetlone zdjęcia