Nigdy nie grali na żarty. Sylwestrowe mecze piłkarskie byłych pracowników Spółdzielni Pracy Usług Wysokościowych „Świetlik” od 28 lat mają dużą stawkę. Kiedyś liczyło się przede wszystkim zwycięstwo, teraz najważniejsza jest pamięć. Po raz trzeci zagrali dla Macieja Płażyńskiego i Arama Rybickiego. Na boisku przy Traugutta były zdjęcia i koszulki piłkarskie zmarłych kolegów, a do tego słowa: „Aram, Maciek – PAMIĘTAMY!”. Co do emocji sportowych, to „młodzi” znowu popamiętają „starych”. Piłkarze urodzeni przed rokiem 1960 wygrali 4:3. Poprzednio też byli lepsi o jedną bramkę. W szeregach zwycięzców zabrakło chorego na grypę premiera Donalda Tuska. - Jak sięgam pamięcią, w ciągu tych wszystkich lat tylko raz nie było go z nami – mówi Andrzej Kowalczys, współorganizator sylwestrowych spotkań „Świetlików” i ich przyjaciół. - Nie przypuszczam, aby zwykłe przeziębienie mogło zatrzymać szefa rządu w domu. To musi być coś poważniejszego - dodaje piłkarz drużyny „starych”. Premiera krzepiły SMS-y od kolegów z zespołu, wysyłane po tym, jak w Gdańsku rozległ się ostatni gwizdek sędziego Krzysztofa Słabika. Długo jednak nie zanosiło się na radość starszych roczników (średnią wieku w drużynie zaniżał Tomasz Arabski, szef Kancelarii Prezesa Rady Ministrów). Po golach zdobytych przez Wojciecha Jankowskiego, Adama Sekułę i Jacka Karnowskiego „młodzi” prowadzili 3:0. Odpuścili w ostatnich 20 minutach? - Tu nie ma na to miejsca, jest tylko serce i walka. Jeszcze raz okazało się, że starzy grają do końca – wyjaśnia Andrzej Kowalczys. Niemoc strzelecką w szeregach późniejszych zwycięzców przełamał Andrzej Moebus. Po nim na listę strzelców wpisał się po raz pierwszy Zbigniew Lula. Stadion mógł jeszcze zaniemówić na widok bramki zdobytej z 35 metrów przez Andrzeja Voigta, a potem już tylko przecierać oczy ze zdumienia. Na dwie minuty przed końcem gry Lula przesądził o losach spotkania i stosunkach koleżeńskich w najbliższych miesiącach. - Oj, długo będziemy młodym dokuczać. Zobaczyć po meczu ich miny w szatni – bezcenne – znowu nie żartuje Andrzej Kowalczys. 31.12.2012 / fot. Krzysztof Mystkowski / KFP

dodaj do koszyka wszystkie wyświetlone zdjęcia