Debata na temat związków partnerskich odbyła się. W spotkaniu na Uniwersytecie Gdańskim uczestniczyło ponad 200 osób, z których połowa związana była z organizacjami prawicowymi. W lutym Młodzież Wszechpolska oprotestowała pomysł na takie akademickie spotkanie, bo – jej zdaniem – organizatorzy debaty nie zadbali o zachowanie równowagi sił. W drugim podejściu prawicowcy protestowali przede wszystkim przeciwko poglądom wyrażanym na sali przez posła Roberta Biedronia. Padały wulgarne słowa, nie brakowało obraźliwych okrzyków, z chóralnym „zakazem pedałowania” włącznie. - Jako poseł muszę dążyć do tego, by wszyscy obywatele mieli te same prawa. Już dzisiaj ideologie, które namawiają do odbierania praw niektórym grupom, prowadzą do przemocy. Polska należy do mniejszości krajów europejskich, które nie uregulowały spraw związków homoseksualnych - podkreślał poseł Ruchu Palikota. Złośliwe komentarze nie zrażały dyskutanta. - Kiedyś leciały kamienie, dzisiaj lecą tylko obraźliwe słowa – dodawał. Poseł starał się mówić m.in. o projektach ustawy o związkach partnerskich, które przygotował Ruch Palikota i Sojusz Lewicy Demokratycznej. Uczestniczący w dyskusji Radomir Szumełda, działacz Platformy Obywatelskiej, przyznał, że projekty utknęły w Sejmie. - Oczekiwałbym, żebyście spróbowali znaleźć pole do kompromisu – zwracał się do Biedronia. - Zakres uprawnień w tych projektach jest racjonalny, ale konstrukcja ustawy jest zła, odhumanizowana. Obawiam się, że te wasze daleko idące projekty są robieniem polityki. Gdybyście naprawdę chcielibyście zmian w prawie, poszukalibyście tych posłów, którzy są wam życzliwi. Ale wy się okopujecie na swoich pozycjach – przekonywał Szumełda. 27.05.2013 / fot. Krzysztof Mystkowski / KFP

dodaj do koszyka wszystkie wyświetlone zdjęcia