Wesołe miasteczko we Władysławowie jest obowiązkowym punktem programu rodzinnego wypoczynku w powiecie puckim. Obok kilkunastu nadmorskich kąpielisk, portu i mola, Lunapark Sowiński przyciąga do popularnego Władka całe rzesze turystów. - Teraz jest ich jednak mniej niż w poprzednich latach – mówi Jarosław Mierzejewski, dyrektor wesołego miasteczka. - Nad naszym morzem też widać kryzys. Trochę narzekamy na frekwencję – dodaje szef Lunaparku Sowińskiego. Może nieco przesadnie, bo miasteczko odwiedza od 3 do 5 tysięcy turystów dziennie. Życie zwykle zaczyna się tu ok. godziny 18.00 (otwarte od 11.00) i nie kończy wcześniej niż o 23.00. Nad morzem, przy ul. Hallera, znajduje się jedna z najwyższych kolejek górskich w Polsce. Rozpędzony Tajfun, bo tak nazywa się władysławowski rollercoaster, zapewnia niezapomniane przeżycia na kilkunastu metrach wysokości. Na amatorów mocnych wrażeń w wesołym miasteczku czekają również takie atrakcje jak condor, space loop czy splash shake. W sąsiedztwie znanego Domu Rybaka kręci się diabelski młyn widokowy, kuszą takie przybytki jak pałac śmiechu czy zamek strachu. Co ciekawe, po wprowadzeniu opłaty za wstęp - w wysokości 1 zł, spadła w tym roku liczba kradzieży w lunaparku. Turyści czekają teraz na kolejny krok dyrekcji. Życzyliby sobie np. karnetów rodzinnych, które pozwoliłby im na obniżenie kosztów wypoczynku. - Myślimy nad tym – mówi indagowany przez nas w tej sprawie dyrektor Mierzejewski. 27.07.2012 / fot. Zofia Stożyńska / tekst: (d.ł.)

dodaj do koszyka wszystkie wyświetlone zdjęcia